to pewnie glupio brzmi,ale my tak naprawde niewiele mielismy czasu na odpoczywanie...:-)
ale jak dojechalismy do znanej i lubianej gardy, to od razu sie zrelaksowalismy. maciek wypozyczyl deske surfingowa i smigal jak szalony a ja dopilnowywalam godzin jego posilkow czytajac ksiazke pod palemka:-)
jedynym naszym problemem byl wybor smaku lodow...wspaniale