No i stało się... pierwsza awaria na trasie... ale nie byle gdzie bo podczas przeprawy przez Pireneje :)
Początkowo nie wyglądało to bardzo źle ale kiedy okazało się że droga wiedzie ponad 20 km ostro pod górę, silnik odmówił posłuszeństwa i wskaźnik temperatury przekroczył zakres... Sytuacja wymagała awaryjnego postoju na autostradzie. Po ok. 1,5 godzinie i zainteresowaniu lokalnej policji mogliśmy dojechać na szczyt góry. Jak się później okazało, na tym krótkim odcinku wspięliśmy się z poziomu morza na ok 600 m! Akcje zakończył nocleg na przydrożnym parkingu. Cały czas towarzyszyła nam noc i ulewa co nie poprawiało nastrojów :)
Na szczęście następnego dnia, kolejne kilometry trasy były łaskawsze - krótsze odcinki raz z góry raz pod górę, co pozwoliło jechać bez przeszkód :)