Udało się bez kolejnych przygód dojechać do francuskiego wybrzeża. Zakupiony mimo wszystko pasek klinowy pomogli wymienić nam polscy tirowcy na jednym z przygranicznych parkingów (tylko w takiej asyście czuliśmy się na tyle bezpiecznie żeby zdjąć rowery i wywalić wszystko z auta żeby dostać się do silnika). Przy okazji okazało się że w środowisku kierowców zarówno Hiszpania, Francja jak i Włochy są dobrze znane z kradzieży. Obrabowanie kabiny tira na postoju na siku czy wypompowanie 350l. paliwa podczas nocnego postoju - kierowcy wpisują w koszty i w ryzyko podróżowania po tych krajach.
Od tej pory wszystko co cenne nosimy ze sobą (wszystko co nam zostało) a w cale nie jest to wygodne. Na szczęście mamy jeszcze mały "małpi" aparat którym robimy jakieś zdjęcia żeby mieć pamiątkę i drugi telefon którego pewno i tak by nikt nie ukradł... :) dobre i to!
Jeśli ktoś chciałby się z nami kontaktować numer: 608 22 09 55
W Agde zostaliśmy przez dwa dni na przyjemnym kempingu, które przygarnęło nas mimo członkostwa w lokalnym stowarzyszeniu. Rozpoczynamy drugą część wyprawy, oby bez podobnych przygód.